Piotr Rogucki : 95-2003
Lyrics
1. ULOTNOŚĆ
Oto się rodzi wobec świata nowa bajka nowy sen
Nie będzie skrzatów krasnoludów tylko nastrój tylko dźwięk
Jeżeli serca wam nie spłoną to na darmo szukam słów
Jeżeli zadrżą i załkają to w poezji mieszka bóg
Niech pada deszcz niech wieje wiatr
Ulotność spraw zostaje w nas
Z moich wieczorów uzbierałem meteorów srebrny kosz
Z moich podróży same kształty które tworzą ciepły ton
Wszystko przynoszę wam i daję jak pachnący jasny chleb
Byśmy się wzajem przekonali jak smakuje nowa pieśń
Niech pada deszcz niech wieje wiatr
Ulotność spraw zostaje w nas
Niech pada deszcz niech wieje wiatr
Ulotność spraw zostaje w nas
2. PIOSENKA PISANA NOCĄ
Zapomniałem nakręcić czas
Zapomniałem rozpocząć nowy dzień
W zagubionej przestrzeni trwam
A cały świat płynie obok gdzieś
A może ja jestem opowieść zmęczonych ust
Znudziłem się bogu w połowie
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Po tamtej stronie
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Za ścianą powiek
Nie potrafię dokończyć spraw
Nie potrafię wypełnić własnych słów
Jutro zginie ostatni ślad
Zapomnicie, że byłem tu
A może ja jestem opowieść zmęczonych ust
Znudziłem się bogu
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Po tamtej stronie
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Za ścianą powiek
Jeszcze raz mógł bym zmienić kształt
Rozpiąć skrzydła i frunąc nie zważając na strach
Jeszcze raz przecież sposób znam
Tylko nie mam już siły tylko nie wiem jak
Nie ma już nic
Nie ma już nic
Nie ma już nic...
3. DRZEWO
Czekam na pierwszą gorącą pachnącą
Jak wiśnie i jabłka wiosenną ulewę
Żonkile kwiaciarek wzdychają na słońcu
Maj się rozpasał już nie chcę być drzewem
Wstanę jak stoję wysłucham do końca
Deszczowe spadanie co zwodzi i mami
Wysłucham uniosę gałęzie do słońca
Z wdzięczności umaję się cały kwiatami
Słowiki jak słowa niech lecą ku górze
Wyprosić u boga błagamy o burzę
Kropelki zielone na dłonie
Kropelki na skronie
Słowiki jak słowa niech lecą ku górze
Wyprosić u boga błagamy o burzę
Kropelki zielone na dłonie
Kropelki na skronie
4. A MY
Noc jest milczenia skrzydeł ptasich
Gwizdy z mądrości swoich oczu
Rozkute w planetarnym czasie
Po grzbiecie nieba światło toczą...
Modlitwa jest z wzniosłości dzwonów
Z zadumy kaplic i organów
Z różańca w pół uśpionych domów
Co na msze pod kościołem staną
A my... Z wiecznego niepokoju
Z przelotu wiatru z garści cienia
Z brzóz przedwieczornych, które stoją
Nad cichą rzeką zamyślenia
A my z harmonii i rozdźwięku
Z niecierpliwości strun spragnionych
Które od bólu łzami pękną
Pod gniewem rozpalonych dłoni
5. Legenda o próżności
Zadumała się dziewczyna nad swoją urodą
Co tu robić panie boże żeby zostać młodą
Jej warkocze lniano złote
Janka wbiły w złą tęsknotę
Mądre oczy zwiodły Zbycha
Chłop jak dąb a łkał i wzdychał
Niepokorna roześmiana
Pójść nie chciała i za pana
Ten obwiesił się na drzewie
Bóg go teraz nie chce w niebie
Bóg go teraz nie chce w niebie
Za dnia jeszcze przed świtaniem
Wychodziła na rozstaje
Przed kapliczką tam błagała
Co by młodość wieczną miała
Co by młodość wieczną miała.
Pan bóg głuchy na próżności
Lico zmarszczył jej w starości
Szatanowi niosła duszę
Wieczną mieć urodę muszę
Tamten zgodził się od razu
Krwią cyrograf kazał mazać
Daję'ć młodość bez pytania
Do pierwszego zakochania
Dziewka srodze się zaśmiała,
Bo w serduchu kamień miała
Wzięła młodość i do wczoraj
Przeglądała się w jeziorach
Gdy goluśki wyloz z wody
Dumny młodzian cud urody
W sercu jej roztopił kamień
Pokochała go na amen
Nie spostrzegła nic jak cała
Śmierci się podobna stała
Roztrwoniła miłość ziemską
Odsprzedała przeniebieską
Zadumała się dziewczyna
Nad swoją urodą
Co tu robić panie boże
Żeby zostać z tobą.
6. ANIOŁY
Jest kraina w której rośnie wielkie drzewo waszych snów
Wieczorami rój aniołów siada na nim i pakują sny do ust
Będą czuwać całą noc nad ukojeniem waszych głów
Będą szeptać w ciepłe uszy senne kłamstwa dobrych słów
Sekret mój, że jestem jednym z nich
Kradnę z drzewa najcieplejsze sny
Nocą lezę tuż przy tobie i
Tulę twoją głowę lejąc łzy
Zaraz świt
Wstanie by
Zabrać mi jedyny sens
Gdy zbudzisz się
Ja rozpłynę się we mgle
Ponad drzewami jak parasol szczelne ciepło boskich rąk
Błękitnieją nasze oczy myśli płyną w noc
Aniołowie piją wino by nie wzdychać tyle trosk
Zniosą wszystko nawet kiedy nie chcesz wierzyć, że tu są
Sekret mój, że jestem jednym z nich
Kradnę z drzewa najcieplejsze sny
Nocą lezę tuż przy tobie i
Tulę twoją głowę lejąc łzy
Zaraz świt
Wstanie by
Zabrać mi jedyny sens
Gdy zbudzisz się
Ja rozpłynę się we mgle
Zaraz świt
Wstanie by
Zabrać mi jedyny sens
Gdy zbudzisz się
Ja rozpłynę się we mgle
7. CHIMERY
Nie uwierzę, mój drogi, że lew jest jagnięciem,
Nie uwierzę, mój drogi, że jagnić jest lwem!
Nic uwierzę, mój drogi, w magiczne zaklęcie,
Nie uwierzę w rozumy trzymane pod szkłem,
Ale wierzę, że stół ma tylko cztery nogi,
Ale wierzę, że piąta noga to chimera,
A kiedy się chimery zlatują, mój drogi,
Wtedy człowiek powoli na serce umiera.
8. ZOSIA
(no lyrics available)
9. WRONY
Zamknąłem drzwi i okna
Straciłem wzrok i mowę
Zgasiłem ogień w moim domu
W posłaniach wrzeszczą wrony
Zamrożone szronem drogi
Nikogo już nigdy nie spotkam
Pomiędzy mną a bogiem
Pomiędzy mną a światem
Pomiędzy wszystkim rośnie noc
Zasiałem wiatr za oknem
Wychodzę zawstydzony
Sam w mrok wychodzę zbierać plon
Nim zamienię się w kamień
Rozrzucę na wiatr
Moje listy z wierszami
Moją wiarę i czas
Nim zamienię się w kamień
Wykrzyczę do gwiazd
Że nikogo z nas nie minie...
Nie próbuj do mnie dzwonić
Nie próbuj szukać drogi
Spaliłem wszystkie fotografie
Horyzont tonie w mroku
Nadchodzi piękny koniec
Zabrakło słów zabrakło znaczeń
Na pewno będzie wojna
Na pewno coś się stanie
Niepokój rośnie w moich snach
Zwycięży paranoja
Zabierze całą wiarę
Jak mam ocalić się od zła
Nim zamienię się w kamień
Rozrzucę na wiatr
Moje listy z wierszami
Moją wiarę i czas
Nim zamienię się w kamień
Wykrzyczę do gwiazd
Że nikogo z nas nie minie
Strach
10. KOT
Tam w durnym pośpiechu goni los
Nazbyt prędko bym tak chciał jak on
Tu mam jeszcze kilka dobrych słów
Kromkę ciszy by ukoić głód
Ty lekko odsuwasz się gdy ja
Chcę ci zabrać wymyślony strach
Masz usta pocięte chłodem zdań
Czemu tyle między nami zła
Bo w twoich decyzjach żyje kot
Dokądś idziesz nie powracasz skądś
Noc kapcie szeleszczą syczy kran
Mówisz miły ach jak dobrze nam
Jak jak mam pozbierać się ze strat
Gdy odchodzisz eksploduje żal
Mam mam w sobie wiary pełen dzban
Tylko musisz mi nadzieję dać
Tam nie odnajdę cię i tak
Choć bym wierzył, że się da
Choć bym pragnął
Uwierz w tamtych stronach ze stali i cienia
Nie zaznamy miłości tam pogubimy sumienia
A jeśli w drogę wejdzie ślepy los ja
Mam w sobie siłę by powstrzymać go tak
Tak ja mam siłę
Tylko nie dawaj mi znaku najmilsza
Że nie chcesz i znikasz
Tam nie odnajdę cię i tak
Choć bym wierzył, że się da
Choć bym pragnął
Uwierz w tamtych stronach ze stali i cienia
Nie zaznamy miłości tam pogubimy sumienia
11. REQUIEM PROWINCJONALNE
Ktoś tłucze łokciem w zęby pianina
Zasnął pod stołem pijany basista
Przy nim leży jakaś dziewczyna
Skrzypek nie zagra dzisiaj awista
A mnie nagle coś zrywa od stołu
Wstając nogą trącam basistę
Nad źrenicą czarnego dołu
Pogrzebany dajcie nam występ
I zagrali Mocarci prowincji
Głosy jak ślady w błocie pamięci
Mówię ci szeptem słuchaj jak ładnie
Grają nam dzisiaj do śmierci
Grają nam dzisiaj do śmierci
Grają nam dzisiaj do śmierci
Ty się dziwisz, że ziemia daleka
Patrzy gość pijany zza szyby
Grają tak ładnie noc pachnie miętą
Umrzyjmy dzisiaj na niby
I zagrali Mocarci prowincji
Głosy jak ślady w błocie pamięci
Mówię ci szeptem słuchaj jak ładnie
Grają nam dzisiaj do śmierci
Grają nam dzisiaj do śmierci
Grają nam dzisiaj do śmierci
lyrics added by czeski21 - Modify this lyrics